Podsumowanie rejsu przez kapitana wyprawy:
I. Wypadki i awarie. W trakcie rejsu nie nastąpiły żadne wypadki i wszyscy uczestnicy wrócili z wyprawy zdrowi, niektórzy być może nawet zadowoleni:) Wystąpiły dwie awarie: silnika do pontonu, którą na życzenie armatora naprawił w Ermaupolis przybyły mechanik i toalety elektrycznej, którą naprawił kapitan z pomocą Jacka i Jarka (dzięki Wam:)
II. Realizacja
zamierzeń. Rejs, jak wiele poprzednich miał dość ambitne założenia. W
planach każda noc miała być w innym porcie, a w ciągu dnia podczas rejsu ok.
godzinny relaks w zatoce połączony z kąpielą w czystym morzu. W planach było też
zwiedzenie ciekawych miejsc na Cykladach pod względem historycznym i
turystycznym. Te miejsca to: Świątynia Posejdona, Ermaupolis, Mykonos, centrum
religijne starożytnych greków w
Delos, XII wieczny Monastyr na Amorgos,
Santoryn, Kleftiko na Melos, Hydra, Mykeny i Ateny. Miesiąc przed rejsem odbyło
się spotkanie załogi, a 2 tygodnie przed wylotem każdy uczestnik miał dostęp do
wydrukowanego szczegółowego informatora o rejsie, który również zamieściłem na
stronie internetowej -
jeszcze jest tutaj w pkt. 5.
Okazało się, że nie wszyscy przed rejsem zapoznali się z informatorem , gdyż życie pisze inne scenariusze niż by się oczekiwało. Wszyscy przed
rejsem byli bardzo zabiegani, zalatani, zdawali ważne egzaminy, nawet na dzień
przed wyjazdem. Ostatecznie pierwotny plan rejsu został nieco zmieniony na
bardziej relaksowy.
W planie rejsu zawartym w Informatorze była informacja o możliwości
udania się wypożyczonymi autami z Poros do Myken, a tam do twierdzy i grobu
Agamemnona - zwycięzcy spod Troi (ok.100km). Tu wtrącę wspomnienie: gdy "młodzieżowa
załoga", którą miałem na pokładzie w 2008 roku wróciła z Myken, ktoś z nich na pytanie
jak było powiedział: "to tylko kamienie", a inny "na cmentarzu też, a
jednak
chodzimy...". Mykeny to rzeczywiście kamienie, ale nie tylko - na terenie
odkopanych Myken znajduje się muzeum, w którym znajdują się odkopane tam skarby,
między innymi złota maska pośmiertna Agamemnona - link do tych skarbów
poniżej.
Taka fakultatywna wyprawa mogłaby dojść do skutku w przypadku
jednego wolnego dnia w Poros, jak złozyło sie w naszym przypadku. Tak też się stało, wszyscy
z wyjątkiem wachty kambuzowej do Myken się udali, a wachta - Madzia i Jacek po
powrocie zaserwowali nam obiadzik, że palce lizać!
Posumowując: przepłynęliśmy 373 Mm
w czasie 70 godzin - to prawie 3 doby na morzu non stop. Odwiedziliśmy 12 portów
i kotwicowisk: Zatoka Posejdona, Kea, Ermaupolis, Mykonos, Naxos, Ios, Vlichada
na Santorini, Folegrandos, Serifos, Hydra, Poros, Marian Alimos w Atenach.
Zwiedziliśmy też Mykeny -
Grób Agamemnona, Jego twierdzę ze słynna Lwią
Bramą (fotka obok) i (niestety nie wszyscy) muzeum w twierdzy,
które posiada znalezione, podczas prowadzonych tam wykopalisk
wyjątkowe skarby.
III. Koszty i
kaucja
a)
Samolot do Aten i z powrotem. Zgodnie z informacją o przygotowaniach do
rejsu (na poprzedniej stronie jest link) koszty te do tej pory zawierały się w
granicach 200 - 250 €. W ubiegłym roku było nawet więcej - płaciliśmy
nieco ponad 1100zł w obie strony co przy ówczesnym kursie euro (4,1) było nieco
ponad 250 €. Heniu w ubiegłym roku dołączył do załogi w ostatniej chwili i za
bilet zapłacił prawie dwa razy tyle co my... W tym roku Joasia zajęła się
biletami lotniczymi i
znalazła połączenie w jedną stronę via Frankfurt, w drugą via Zurych za
relatywnie mały koszt 762 zł, co przy kursie prawie 4,3 daje 177 €. To
jest prawie 80 € taniej niż w ubiegłym roku. Jak nauczyło nas życie nic
nie ma za darmo!
W ubiegłym roku w obie strony lecieliśmy LOTem tylko 2,5
godziny, za dnia i bez przesiadki. W tym roku oba loty były z przesiadkami i
powrót liniami szwajcarskimi chociaż trwał prawie 3 razy dłużej niż LOTem
przeszliśmy OK, tym bardziej, że byliśmy po wakacjach. Natomiast lot do Aten
Lufthansą trwał bardzo długo i nocą. Z domów wyjechaliśmy rano w piątek i w Atenach byliśmy przed 2 w nocy w sobotę.
Mimo, że Grecy grzecznościowo, bezpłatnie udostępnili nam inny jacht na
dopełnienie nocy, komfortowo nie było - ta noc była zarwana. Ateny przywitały nas
upałem, który w tej sytuacji był dla nas mordęgą. Na dokładkę w sobotę
musieliśmy dokonać zakupów na rejs i przenieść się do własnego nieznanego
załodze jachtu. Krótko mówiąc, dzięki znalezieniu przez Joasię taniego
połączenia lotniczego zaoszczędziliśmy, ponad 300 zł na osobę - niemało. Czy ta
oszczędność była dla nas korzystna? W pierwszy dzień na pokładzie wszyscy byli
wymęczeni i wszystko dalej pięknym mogło się już nie
wydawać, być może nie jednemu z nas, ale młodość w nas przemogła wszystko!
Kilka lat wcześniej - w 2008 roku miałem w pierwszym rejsie "młodzieżową" załogę (zobacz
ją). Do Aten lecieliśmy linią Norwegian w czwartek - to był wtedy jedyny
najtańszy lot. Cała załoga tak chciała i się do tego przygotowała (ja też)
biorąc śpiwory i karimaty. Po przylocie w nocy z czwartku na piątek nocowaliśmy
w Marinie
Alimos w lasku, nieopodal drugiej toalety z prysznicami, z której mogliśmy
korzystać przez 24 h. Podobnie z piątku na
sobotę. Wszyscy traktowali to jako przygodę i coś normalnego. W czasie oczekiwań
wszyscy na zmianę zwiedzili Ateny i na morzu byliśmy 2 tygodnie aż do piątku.
Być może prawda jest taka, że z wiekiem, może nie
wszyscy, ale oczekujemy coraz większego luksusu i szybko się doń przyzwyczajamy.
Rezygnacja z niego, nawet dla ważnej sprawy, już tak łatwo nam nie przychodzi:)
b) Czarter jachtu. Zgodnie z założeniami. Bez uwag
c) Koszty organizacyjne. Zgodnie z założeniami. Bez uwag
d) Wyżywienie na jachcie, paliwo i lekarstwa. Zgodnie z założeniem dwie osoby - padło na Ulkę i Jarka trzymały kasę jachtową (dzięki Wam - robiliście to bardzo dobrze) - 150 € od członka załogi. Koszty zakupów w Polsce: żywności i lekarstw zostały pokryte z kasy jachtowej. Nad racjonalnością zakupów żywności w trakcie rejsu czuwał Ochmistrz Botwid i wg. mnie czynił to doskonale, niestety nie zmieściliśmy się w założonych kosztach z uwagi na koszt paliwa, który był około dwa razy większy od założonego. Przyczyn było kilka: rok temu w Grecji koszt litra ON był 1,1 do 1,2 € a obecnie prawie 1,6 € (Poros 1,5; Ateny 1,6) - wzrost o ponad 30%; dużo przeciwnych i słabych wiatrów (z Serifos do Hydry, najdłuższy odcinek było 0 stopni Beauforta, czyli po żeglarsku flauta) zmuszających do płynięcia wielu odcinków pod silnikiem, skutkiem tegorocznych wyjątkowych upałów załoga domagała się częstego włączenia klimatyzacji, która jeżeli nie byliśmy podłączeni do prądu z lądu brała prąd, co nie było dla nikogo tajemnicą z generatora pracującego na paliwo jachtowe. Ostatecznie każdy uczestnik rejsu dopłacił do kasy jachtowej ok. 20 €.
e) Kaucja zwrotna. W trakcie rejsu jacht nie został uszkodzony i z jachtu nic nie zginęło. Cała kaucja została zwrócona przez kapitana po zakończeniu rejsu w dniu 21 lipca 2012 roku.
IV. Sprawy inne.
Do takich zaliczam atmosferę na jachcie, na którą ma wpływ wiele czynników. Dzisiaj bardzo dziękuję
Wszystkim uczestnikom rejsu za dobro, które wpłynęło, że wspólna
przygoda na jachcie pływającym po cudownych Cykladach dała nam wszystkim chociaż
odrobinę, a może nawet więcej szczęścia, o które dzisiaj coraz trudniej. Generalnie uważam, że było świetnie!
Dzisiaj jachting staje się coraz powszechniejszy wśród aktywnych
życiowo ludzi, którzy znudzeni są hotelami, autokarami, basenami, all inclusive
i generalnie totalnym nieróbstwem. Oczywiście koszty jachtingu są niemałe,
gdyż jacht i osprzęt tanie być nie mogą - to skomplikowana konstrukcja i
specjalistyczne wyposażenie. Nam udało się po niemałych, ale jeszcze w miarę rozsądnych kosztach
przeżyć wspólną, być może dla wielu niepowtarzalną przygodę.
I uwaga ostatnia, na kanwie informacji o padających biurach turystycznych - nasze biuro nie
splajtowało i nie splajtuje - bo go nie ma:) Wszystko opierało się na wzajemnym
pełnym zaufaniu znanych sobie i szanujących się ludzi.
Jak widać powyżej wszyscy siedzą w tłoku na pontonie a nie w
wygodnych fotelach. Wyglądają na szczęśliwych?
Foto: Łukasz Sobolewski 13 lipca 2012 r., piątek o godzinie 11:21 w kraterze
Santorini na tle stolicy Fira na wyspie Thira